W sobotę po raz kolejny wybrałam się na trening. Tym razem znowu samotnie, za to z dużą dawką motywacji i zadaniem domowym do odrobienia.
Od początku wiedziałam co musimy poćwiczyć: w planach był przede wszystkim slalom po tunelu i przebiegniecie jakiegoś prostego torku na rozluźnienie. Spodziewałam się, że slalom będzie dla Fina wyzwaniem i poświęcimy na niego sporo czasu, wyszło jednak zupełnie inaczej.
Slalom wyszedł perfekcyjnie. Już za pierwszym razem Finito wiedział czego od niego oczekuję i pięknie myślał wchodząc w przeszkodę. Najwyraźniej zapamiętał poprzedni trening i pracę nad tym elementem, w dodatku tego dnia prowadziłam go już bardziej świadomie, dzięki czemu łatwiej mu było wybrać odpowiednie tempo.
Z torkiem było trochę trudniej i w ten sposób element który miał być prosty i relaksujący stał się głównym wyzwaniem.
Na początku Finiego bardzo przyciągała stojąca dalej hopka. Nie jestem pewna dlaczego do niej biegł, ale dopiero gdy mocno pokazałam mu handlingiem, że biegniemy w drugą stronę zrozumiał i wybrał wskazaną przeze mnie przeszkodę. Do końca treningu jednak musiałam go w tym miejscu mocno pilnować i używać imienia, żeby zwrócić na sobie uwagę.
Reszta torku była raczej prosta, poza jedną przeszkodą, na której musiałam być mocno przed psem i wypchnąć go na outa. Tutaj wystarczyło jednak najpierw popracować z Fi osobno nad tym elementem i po chwili pięknie wychodziło to też w torze.
Cześć! W końcu Cię znalazłam :) Już się bałam, że w ogóle przestałaś pisać.
OdpowiedzUsuńSuper Wam poszło <3 Matko, post z grudnia, a ja przeczytałam dopiero teraz. Czekam na kolejne, pusto tu u Was!
OdpowiedzUsuń